Z kim się zadajesz takim się stajesz – czyli o współpracy.
Do współpracy, wybieramy sobie intuicyjnie ludzi podobnych do siebie. Ulegamy złudzeniu, że podobieństwo doświadczeń do naszych, podobieństwo patrzenia na ogół spraw gwarantuje przyszłą współpracę jako łatwą, owocną i bezproblemową.
Czy można mieć korzyści ze współpracy z osobami o podobnych poglądach, kompetencjach i doświadczeniu? Z pewnością tak. Z jednej strony, potrzebujemy mniej czasu na określenie wstępnych warunków współpracy w porównaniu do współpracowników krążących „po innych orbitach”. Ponadto współpraca z osobą podobną do nas, pomaga usystematyzować własne poglądy, doprecyzować nasze własne stanowiska, potwierdzić własne spostrzeżenia. Patrząc jednak z drugiej strony, otaczanie się tylko współpracownikami o podobnych poglądach, naraża na wpadnięcie w pułapkę post-racjonalizacji, zamykanie się na inne punkty widzenia, tracenie szans na zderzania się z poglądami innymi niż nasze. Czy to już pułapka zamknięcia się w „self inverted sphere”?
Być może nie, ale ryzyko takiego stanu rośnie.
Chemia pomiędzy współpracującymi ludźmi, nie wynika ze zbieżności typów osobowości, czy z podobnego patrzenia na zagadnienia biznesowe. Często bywa odwrotnie, przeciwności się przyciągają a podobieństwa odpychają.
Teza, mówiąca, że należy otaczać się współpracownikami, będącymi w konkretnych dziedzinach lepszymi od nas, często bywa interpretowana przez managerów jako „tak samo dobrzy jak my”. Wypaczają sens słów i znaczeń i wpadają w pułapkę.
W różnorodności siła.
To ty decydujesz o tym czy się chcesz rozwijać, czy wolisz zamknięcie. Zderzanie z poglądami, odmiennymi od naszych, konfrontacje różnych stanowisk, wymiana różnych doświadczeń to czynniki rozwijające nas i naszą firmę. Czy zgadzasz się z moją tezą?
Marek Rytarowski
CEO/Konsultant